Tych drzwi
chyba wcześniej nie było. Przynajmniej nie pamiętała, żeby je widziała. Miała
wiele drzwi, a wszystkie były otwarte i prowadziły do ciekawych miejsc, marzeń
i pragnień. W miarę jak się rozwijała powstawały nowe drzwi, ale każde z nich
tworzyła świadomie, opisując, co się za nimi kryje. Te były inne od wszystkich.
Jednolicie białe, pozbawione jakichkolwiek o znaczeń, a przede wszystkim
zamknięte. Bez skutku szarpała za klamkę. Trochę ją to zaniepokoiło, bo
istniało ryzyko, że ktoś dokonał inwazji do jej świata. Przyłożyła do drzwi ucho,
lecz nie usłyszała żadnych dźwięków. Przylgnęła całym ciałem. Nie wyczuła niczego
niepokojącego, ale nadal nie wiedziała, z czym ma do czynienia. Nagle
spostrzegła, że w drzwiach tkwi klucz. Wcześniej z pewnością go nie było. Nie
zastanawiając się przekręciła klucz. W drzwiach zazgrzytało. Stała w oczekiwaniu,
że coś się wydarzy. Nie działo się nic. Drzwi spokojnie tkwiły na swoim
miejscu. Nikt zza nich nie wyszedł. Przez chwilę zastanawiała się czy nie
zapukać, ale szybko wyśmiała własny pomysł. Jest przecież u siebie. To
potencjalny gość powinien zapukać. – A jeśli wstydzi się zapukać? – pomyślała. –
Wtedy trzeba mu pomóc. Otworzę drzwi i sprawdzę czy ktoś tam jest. Chwyciła za
klamkę i w tym momencie coś nią wstrząsnęło. Nie pochodziło zza drzwi. Przyszło
z zewnątrz i wyrwało ja ze snu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz